Na dobra sprawę nie jesteśmy świadomi tego-kto, gdzie i kiedy nas przyuważy....Z miasta wyemigrowałam już11 lat temu, aczkolwiek przez te lata żyłam w słodkim przekonaniu,że nikt mnie nie zna...a tu niespodzianka...jak mówią nie znasz dnia ani godziny. Wczoraj odebrałam młodego ze żłobka i tam dostaliśmy cynk,że plecaczek (tydzień temu zagubiony podczas AKCJI pod kryptonimem "babcia odbiera Leona z przedszkola") jest "w nabiałowym". Super idziemy do sklepu, w którym przez te całe 11 lat byłam może ze 3-4 razy, odebrałam zgubę i wróciłam do domu. Dziś jak co dzień po wyszykowaniu dzieci i wysłaniu do różnych państwowych instytucji,mąż wraca z "nabiałowego" i mówi, że wczoraj to mnie Panie(sprzedające) nie poznały, bo taaaką czerwoną pomadkę sobie narzuciłam. AAAAAAAAAAAAAA RATUNKU !!!Rozpoznają mnie i wiedzą czyja żoną jestem kobiety których ja bym w życiu nie zidentyfikowała na ulicy. Uroki małych miejscowości. I weź tu się nie wyszykuj nawet po bułki.....