Niby utarło się że łowcami są mężczyźni...hmmm...nic bardziej mylnego. Spójrzmy na przykład do pierwszej lepszej wyprzedażowej dżungli. Co tam widzicie??? Dziesiątki, nie setki kobiet z tajną bronią w postaci karty,gotówki -zadającą zakupowy cios- w torebkach, skradających się, czających się...polujących...szarpiących swe zdobycze niczym pantery, albo hieny łaszące się na resztki po innych. Nie ma tu miejsca na litość, czy miłosierdzie-która pierwsza -ta ma swój wymarzony ciuch;). Na tym polu bitwy faceci są częściej ofiarami- nośnikami zakupowymi, zanudzonymi grzewczymi ławek czy sekundnikami z utęsknieniem wpatrzonymi w zegarkowe tarcze. Ja nigdy swojego mężczyzny nie targam na zakupy, częściej chodzę z innymi mężczyznami im doradzając;). Nigdy też nie mam ciśnienia na wyprzedaże, jak coś upoluję to przy okazji zakupów z klient(k)ami. Najczęściej jednak zakupy robię przez internet-na spokojnie,po przemyśleniu, bez wygłodzonych niewiast szarpiących się o bluzkę niczym o ostatni kęs